Podsumowanie tygodnia 18-22.11.24
On 2024-11-24 by zlotylewonlineNo i to był bardzo intensywny tydzień. Nawet nie chodzi tutaj o sam fakt rozgrywania kolejnych pozycji. Tylko o pewien punkt krytyczny, który osiągnąłem i musiałem go przełamać. Zawsze gdy dochodziłem do jakiegoś realnego poziomu zysków na poziomie 50-70%, nagle przychodziła strata. Wynikała ona tylko i wyłącznie z przekonania o swojej nieomylności. Przecież tyle razy miałem rację, że teraz też ją mam tylko cena nie wie co ma robić. …. Mniej więcej taki był mój tok myślenia wtedy. Prawda jest jednak taka, że bałem się ponieść porażkę i ogromnie bałem się tego, że mój rachunek spadnie. Przecież tak dobrze mi szło, nie mogę go teraz uszczuplić o kilka %. Oczywiście efekt takiego durnego bycia sobą doprowadzał do większej straty. Z reguły przekraczała ona ponad 50% kapitału. Jak nie więcej. I tak jak ten etap mam już chyba za sobą. Zresztą nawet w tym tygodniu bardzo dobrze to było widać, kiedy pomimo straty, zacząłem zagrywać jak wściekły w jedną i drugą stronę. Czytając cenę to co robi. Trzymałem się kurczowo strat i zarabiałem na tym jak cena szła przeciwko mnie. Tak było do momentu, gdy cena przestała rosnąć … Zaczęła spadać. Wyszedłem wtedy z niewielkim zyskiem. Ilość otwartych pozycji tego dnia to 16 albo 18 nie pamiętam już dokładnie. Nie ma to znaczenia. To co się liczyło, to logiczne postępowanie w obliczu wiszącej katastrofy. Dalej jednak upieram się przy tym, że wystarczyło zamknąć stratne pozycje i odwrócić pozycję. Pozbawił bym się tego całego emocjonalnego bagażu, który został ze mną do końca dnia.
W miejsce starego problemu pojawił się nowy i ten tydzień był pod tym względem przełomowy. Jak każdy ostatnio. Wszystko za sprawą odwróconej tezy. Wystarczyło inaczej sformułować problem, żeby stał się on wyzwaniem. Nie mam tutaj na myśli tego, żeby za wszelką cenę osiągnąć czy zrealizować to wyzwanie. Bo na tym się można nieźle zakręcić. Zupełnie nie potrzebnie. To też może prowadzić do katastrofy. Z reguły tak jest. Potem pojawia się chęć odreagowania. Zemsta na stracie –> coraz większe pozycje i margin call.
Moim problemem, który się objawił to odrabianie strat. Odrobiłem już ponad 80% swoich strat. I teraz każda transakcja stała się tą, która może to zmienić. I mogę wrócić do punktu wyjścia. Do tej pory każde odrabianie strat kończyło się zjazdem i to większym niż w momencie, kiedy upierałem się, że mam racje. Wiedziałem jak bardzo przełomowa jest to dla mnie chwila i widziałem jak bardzo denerwujące są zyski z tego tygodnia. Nie byłem wściekły na ich poziom. Tylko na to, że zamykałem pozycje dużo za wcześnie. Tylko dlatego, że bałem się zepsucia statystyk. To przerodziło by się w kolejny krok w tył. Każdy dzień zaczynałem od stwierdzenia, co jak stracę. Najgorsza, rzecz jaką można zrobić to mieć rację po takim stwierdzeniu. Dlatego, pomyślałem sobie, że zamiast zamartwiać się o ile zmniejszy się mój miesięczny zysk. Wystarczy pomyśleć ile mogę go powiększyć. Skupić się na rozegraniach i po prostu obserwować jak rośnie rachunek. W okolicach środy zaliczyłem stratę. Absolutnie znowu na swoją prośbę i była ona efektem mojej głupoty. Nie dość, że zlecenia zacząłem otwierać po godzinie 17. To jeszcze robiłem to z poziomu telefonu. To nie mogło się inaczej skończyć. Mając na uwadze wcześniejszy zysk. Skończyłem na stracie na poziomie 2-3%. To był ten dzień kiedy przelała się właśnie ta czara goryczy wywołana obawą o rachunek i statystyki. Skupiłem się na odwrotnym myśleniu. I efekty było widać kolejnego dnia. Co ciekawe. cały ten dzień wyglądał tak:
Zero konkretnego ruchu. Zasięg między szczytami to jakieś 100-120 punktów. Ja zarabiam tutaj 14%. Nie stosuję większej pozycji. Po prostu robię to co czytam. To była jak na razie moja najlepsza sesja. Jasne, że można to było zrobić lepiej. Jasne, że nie ustrzegłem się błędów bo nawet jedną pozycję przez przypadek otworzyłem … 10 razy większą – 0.8 zamiast 0.08. Otworzyłem ją na telefonie. Nie wiem ile jeszcze przykładów potrzebuję, żeby nie robić tego na telefonie. Co ciekawe płynie z tego jeszcze jeden ciekawy wniosek. Dosyć przełomowy. Do momentu, gdy nie patrzyłem na wartość tego zlecenia. Sądziłem, że obstawiam dobrze. Nie zrobił na mnie wrażenia spadek zaraz po wejściu. Bo wiedziałem, że przy tej wielkości pozycji mam pewne pole manewru. Gdy jednak spojrzałem, że zamiast -25$ tam jest -250$ to prawie odjechałem. Moje łacińskie słowo zaczynające się na literę K słyszeli wszyscy klienci sportowego sklepu, w którym akurat się znajdowałem. Pozdrawiam ich serdecznie. Dlatego, też zlecenie zostało zamknięte najszybciej jak się tylko da. Wniosek jest z tego taki, że do czasu gdy nie widzisz liczb, tylko rozgrywasz sam wykres 80% emocji nie ma znaczenia. Spojrzenie na wartości zmieniające się na rachunku budzi strach i lęki przed stratą. I tak jak przez przypadek, mogłem tutaj bardzo ale to bardzo dobrze zarobić. tak przynajmniej nie straciłem. To też dużo.
Jeżeli udało mi się pokonać ostatnią znaną mi obawę/problem To nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne te nieznane, które wyjdą po czasie. Te na które trzeba będzie znaleźć kolejne rozwiązania. Trading coraz bardziej nie przypomina walki na wykresie i tego jak zarobić kupując i sprzedając. Trading skupia się tylko i wyłącznie na samym traderze. Na tym jak myśli, jak rysuje przekonania, jak kreśli ruchy ba wykresie. Trochę to można porównać z tym jak każdy profesjonalnie początkujący trader zaczyna od ustawień platformy, zmienia jej tło kolory świeczek i dodaje różne potrzebne mu rzeczy. Robi to po to, by skutecznie zarabiać na giełdzie. Jednak cały proces stawania się CPT trzeba zacząć od takiego ustawienia ale samego siebie. Poznać swoje lęki obawy, ustawić odpowiednie parametry. Wyłączyć opcje, które przeszkadzają w zarabianiu. Dopiero potem można zabierać się za czytanie wykresu.
Czuję jak zmienia mnie ten proces i jak pokonuję kolejne jego kroki. To naprawdę fascynujące jak każda sesja, zwykłe ruchy ceny w jedną lub drugą stronę, potrafią szargać nami dorosłymi obywatelami tej ziemi. To niesamowite jak z całego grona logicznie myślących i ciężko pracujących ludzi tylko kilka procent jest tymi, którzy mogą i żyją z handlu na giełdzie.
Cały tydzień pod względem otwieranych pozycji i statystyk wygląda następująco:
za mną 41 pozycji i aż 55$ prowizji. W dużej mierze jest to zasługa tej jednej o 10 razy za dużej otwartej pozycji. Już tylko ta jedna pozycja to było 12$… Do tego dochodzi ten dzień, kiedy ratowałem się i musiałem otworzyć ponad 16 pozycji. Nie ma tragedii. Dzień do dnia słupki rosły i cała linia za ten tydzień wygląda następująco:
Czy będę coś zmieniał w przyszłym tygodniu…. Nie wydaje mi się. Raczej zostanę przy tym co obecnie robię. Siedzę gapię się na wykres i czekam na swoją okazję. To nad czym chcę pracować to trzymanie pozycji. Jak najdłużej. Cały tydzień cena złota rosła, więc to też nie było jakieś bardzo trudne zadanie do wykonania. Mając to zdanie na uwadze wynik nie jest spektakularny. Natomiast to, że tak się wydarzy wiem teraz dopiero jak się cena już narysowała za cały tydzień. Nie można tego porównywać. Tym bardziej, że skupiam się na tradingu w godzinach 9-17. Godziny nocne mnie nie interesują.
Calendar
M | T | W | T | F | S | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Leave a Reply